Back to top

IT

Docker

Containers, containers – up to the horizon. Not so long ago (a few years ago) I enjoyed the possibilities and lightness of LXC (I was writing about it - unfortunately only in Polish) and honestly, in my discussions with colleagues I rather ignored Docker. Well, the LXC is quite a nice tool, what more could I want?... But of course I could! Although I am personally unwilling to agree with the statement that either Docker or LXC (which, according to me, depends mostly on the type of task), in the developer’s work Docker seems to be more successful – LXC is, well, "too heavy". Here it is worth mentioning that in case of Docker the difference is mostly in the "attitude". Everything that I came across before Docker (VMWare, ESXi, Xen, Hyper-V, VirtualPC, Qemu, Bochs, VirtualBox and of course LXC) – is some sort of a virtualization (paravirtualization or containerization) of the WHOLE system. Docker focuses on the application without taking care of those parts of the system which the application itself doesn't take care of. Speaking the language of the Linux gurus: the app is started with the process identifier (PID) equal to "1" (normally reserved for the "Init" process, however in the docker container there is no Init process nor any counterpart) – does it change anything? It seems that it changes a lot!

Docker

Kontenery, kontenery - po horyzont. Nie tak dawno (kilka lat temu) cieszyłem się z możliwości i lekkości LXC, i szczerze mówiąc, w dyskusjach z kolegami Dockera raczej ignorowałem. Cóż, LXC jest całkiem fajnym narzędziem, czegóż można chcieć więcej?.. Otóż oczywiście można! I choć osobiście ciężko mi się jest zgodzić ze stwierdzeniem, że albo Docker, albo LXC (to, moim zdaniem, zależy w dużej mierze od rodzaju zadania), to jednak w pracy developera, Docker wydaje sprawdzać się zdecydowanie lepiej - LXC jest, cóż,"zbyt ciężkie". Warto tutaj zaznaczyć, że w przypadku Docker-a różnicę robi przede wszystkim „podejście”. Wszystko to z czym spotkałem się przed Dockerem (VMWare, ESXi, Xen, Hyper-V, VirtualPC, Qemu, Bochs, VirtualBox i oczywiście LXC) - wszystko to to jest jakiś rodzaj wirtualizacji (parawirtualizacji, bądź konteneryzacji) CAŁEGO systemu. Docker skupia się natomiast na aplikacji, bez dbałości o te części systemu, o które nie dba sama aplikacja. Mówiąc językiem Linuksowych guru: aplikacja uruchamiana jest z identyfikatorem procesu (PID) równym "1" (standardowo zarezerwowanym dla procesu "Init", jednak w kontenerze dockerowym nie ma ani procesu Init, ani żadnego jego odpowiednika) - czy to coś zmienia? Okazuje się, że wiele!

Vagrant - kilka słów o.

VAGRANT WILL CHANGE HOW YOU WORK głosi slogan ze strony https://www.vagrantup.com - kto za? Kto przeciw? Ja nie mam zamiaru zaprzeczać, że Vagrant to bardzo fajna idea i choć nasz pierwszy kontakt nie należał do udanych (nie do końca przemawiała do mnie stojąca za tym narzędziem motywacja), to jednak z biegiem czasu było już tylko lepiej. Sam wspomniany powyżej slogan nie jest jednak, moim zdaniem, trafiony.

Strony